Mniej biurokracji, realne wyceny
ROZMOWA Z PROF. JAROSŁAWEM REGUŁĄ, KIEROWNIKIEM KLINIKI GASTROENTEROLOGII I HEPATOLOGII CENTRUM MEDYCZNEGO KSZTAŁCENIA PODYPLOMOWEGO I CENTRUM ONKOLOGII – INSTYTUTU IM. MARII SKŁODOWSKIEJ-CURIE ORAZ KONSULTANTEM KRAJOWYM W DZIEDZINIE GASTROENTEROLOGII
Na co gastroenterolodzy i gastroonkolodzy czekają w 2020 roku w leczeniu chorób układu pokarmowego, w tym nowotworów układu pokarmowego?
We wszystkich dziedzinach medycyny czekamy przede wszystkim na drastyczne zmniejszenie obciążenia biurokratycznego, które niestety narasta. Na lekarzy wciąż spadają nowe obowiązki. Wypełnianie kolejnych formularzy i wpisywanie kilka razy tych samych danych jest olbrzymim obciążeniem. Dla mnie jako nauczyciela akademickiego jest to tym bardziej bolesne, że powyższe obciążenia trafiają głównie na młodych lekarzy, rezydentów, którzy zamiast spędzać czas z pacjentami, uczyć się rozmowy z nimi, badania, analizy chorych, sposobów diagnostyki – spędzają czas przy komputerze.
Skąd ten wzrost biurokracji?
Kolejne instytucje chcą mieć coraz więcej danych i sprawozdawczości, kosztem pracy lekarzy. Na przykład NFZ, który jest jedynym płatnikiem i monopolistą, narzuca różne rozwiązania wygodne dla tej instytucji, np. prowadzenie kolejki. To rozwiązanie nikomu do niczego nie jest potrzebne, poza sprawozdawczością. Doskonale poradzilibyśmy sobie z prowadzeniem kolejki, ale NFZ wymaga od nas procedur, które zajmują mnóstwo czasu. W przypadku endoprotez lub zaćmy rzeczywiście potrzebne jest ogólnokrajowe prowadzenie kolejki, żeby pacjent wiedział, gdzie ma się zoperować. Zamiast jednak wprowadzić monitorowanie kolejki tylko dla trudno dostępnych procedur, wymusza się jej prowadzenie dla wszystkich procedur, wszystkich hospitalizacji. Tak więc w szpitalu wielospecjalistycznym, w którym wykonuje się wiele różnych zabiegów, trzeba prowadzić wiele różnych kolejek, bo nie da się wrzucić wszystkich procedur do jednego worka i do jednej kolejki?
Poza zmniejszeniem biurokracji, oczekuję na urealnienie wycen właściwie wszystkich działań medycznych. Wycena procedur jest poniżej ponoszonych kosztów, w związku z czym szpitale zadłużają się. Dlaczego są kłopoty z finansowaniem nadwykonań, czyli udzieleniem pomocy większej liczbie pacjentów niż NFZ na początku roku zaplanował? Powinno się płacić szpitalom za nadwykonania, a jeśli brakuje pieniędzy NFZ-owi – to powinien sam się zadłużyć. To byłoby uczciwsze.
To oczekiwania we wszystkich dziedzinach medycyny. Jeżeli zaś chodzi o gastroenterologię, to od wielu lat czekamy i prosimy o wycenę zaawansowanych procedur endoskopowych, takich jak np. leczenie endoskopowe wczesnych nowotworów. Wielu pacjentów mogłoby uniknąć okaleczającego leczenia chirurgicznego, np. wycięcia przełyku czy żołądka. W wybranych przypadkach leczenie endoskopowe z powodzeniem może zastąpić leczenie chirurgiczne. Niezbędny jest jednak do tego sprzęt, a procedury endoskopowe są bardzo źle wycenione. Gastroenterologia czeka na wyceny procedur już od 5 lat. Wycena powinna pokrywać koszty i uwzględniać pewien dodatek – na inwestycje. W Polsce nie ma w ogóle wycen części procedur, szczególnie zaawansowanych, a jeśli są, to zaniżone. To także powoduje zadłużenie szpitali, a w efekcie negatywną selekcję personelu, zwłaszcza średniego i niższego. I poziom medycyny spada.
Problemem jest też brak możliwości wykonania w trybie ambulatoryjnym gastroskopii czy kolonoskopii w znieczuleniu (w sedacji) w publicznej ochronie zdrowia. Brak procedur prawnych regulujących tę kwestię i odpowiednich wycen ambulatoryjnych procedur w sedacji sprawia, że niejednokrotnie pacjenci przyjmowani są do szpitala tylko dlatego, że potrzebne jest badanie w znieczuleniu. I tu jest dobra informacja – ostatnio otrzymałem zapytanie z Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie, więc być może dojdzie do zmian.
Czy brakuje również technologii lekowych?
W przypadku gastroonkologii wiele się zmieniło. Dwa lata temu znacznie poprawiła się pierwsza linia leczenia raka jelita grubego w Polsce, teraz doszła możliwość leczenia w trzeciej i czwartej linii. Oczywiście będą pojawiały się nowe potrzeby, ponieważ pojawiają się nowe leki w wielu nowotworach. Być może będzie trzeba dokonać zmian w leczeniu raka trzustki, gdzie pojawiły się nowe technologie lekowe. Leczenie w Polsce poprawia się, nowe technologie są udostępniane. Oczywiście musimy walczyć o te zmiany. Należałoby jeszcze zmniejszyć biurokrację w tej dziedzinie, np. uprościć dokumentację związaną z programami lekowymi (SMPT). Aby zastosować nowe leki dostępne tylko w programach terapeutycznych, trzeba dublować dokumentację medyczną, wyłącznie na potrzeby rozliczeń, wpisując to, co i tak już jest dostępne w historii choroby, na przykład: dawkę leku, wagę pacjenta, stosowane leki itp.
Wspomniał Pan, że leczenie raka jelita grubego jest już w Polsce na niezłym poziomie. Czy z profilaktyką jest źle? Czy w 2020 roku jest szansa na poprawę?
Problemem jest niezadowalająca zgłaszalność na badania kolonoskopowe, akcje promocyjne należy kontynuować i powinny być one skuteczniejsze. Niewykluczone, że trzeba będzie wprowadzić oprócz kolonoskopii również testy na krew utajoną, jako uzupełnienie dla osób, które nie akceptują kolonoskopii. Czekamy na wyniki badania randomizowanego, które pozwoli sprawdzić, jaki przyniosłoby to efekt akurat w polskiej populacji. Wyniki tego badania powinny być znane w przyszłym roku. Na razie niewątpliwie potrzebne są jednak akcje uświadamiania społeczeństwa; ludzie muszą zrozumieć, że warto wykonywać badania profilaktycznie.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz